Zakończenie ferii, czyli w tym roku 13.02. Niby jeszcze zima, jednakże Kopa spłatała nam figla i przywitała nas ogromną ilością błota zamiast śniegu (chociaż przyznam, że na szycie jeszcze leżał). Mimo tego i tak bawiliśmy się świetnie! Wchodziliśmy bardzo spokojnym tempem, dużo rozmawiając i ciesząc się ostatnimi chwilami wolnego. Po herbacie w schronisku wybraliśmy się w dalszą drogę i pod wieżą pojawiliśmy się idealnie o 12, jednakże mgła nie pozwoliła na poobserwowanie widoków z góry. Pogoda nie była do końca sprzyjająca, lecz wchodziło wiele osób (było zatem wesoło). Kopa Biskupia jest niezbyt wymagającą górą, która mimo wszystko zawsze potrafi czymś zaskoczyć, dlatego ludzie mieszkający w okolicy często się na nią wybierają.
Lubię na nią wchodzić, chociażby dla chwili wytchnienia, lub rozmów z bliskimi. Co tym razem mnie zaskoczyło? Otóż pod schroniskiem przywitali nas… ludzie w przebraniu Prusaków. Nie mam pojęcia co tam robili, jednak co jakiś czas, gdy piekliśmy kiełbaski oddawali salwę z karabinów strasząc nieświadomych niczego turystów 😀 . Prócz nich pojawili się również żołnierze, którzy porozmawiali z nami chwilę przy ognisku.
Mimo tego, że Kopa cieszy się dużym zainteresowaniem turystów, zdarzały się momenty, w których szłam zupełnie sama, podziwiając mgłę plączącą się między drzewami. Nie macie co robić w weekend? Chcecie pospacerować, ale nudzą was trasy przez park i miasto? Kopa Biskupia zaprasza 😀